Indie zaskakują mnie z dnia na dzień coraz bardziej.
OGROMNY KONTRAST. Bieda i bogactwo. Dwa różne światy. A wczoraj miałam okazję tego doświadczyć, jestem w ogromnym szoku.
Hindusi są bardzo mili, na każdym kroku spotykam uśmiechniętych ludzi. Nie ważne, że śpią na ulicy, swoje potrzeby załatwiają na chodniku i w niektórych dzielnicach można się udusić, bo unosi się taki przykry zapach... okej, może jestem tu jeszcze za krótko, żeby stwierdzić, że są najmilszym narodem, ale już w samolocie i na lotnisku w Delhi doświadczyłam ich dobroci. Na rejsie z Turcji do Indii poznałam hindusa, który pomógł mi odnaleźć się po wylądowaniu, pokazał co robić i gdzie udać się z wizą. Lotnisko było tak ogromne, że w życiu nie wiedziałabym co ze sobą tam zrobić, gdzie się podziać i jak z niego wyjść :D
Póki co dwa dni pod rząd miałam tylko castingi i zero czasu dla siebie. Dzisiaj jest tutaj święto, więc nie ma castingów i mogę odpocząć.
Wczoraj, w drodze na jeden z nich utknęłyśmy w windzie, 1x1, w 7 osób... Gdyby nie w miarę szybka pomoc, myślę, że zeszłabym tam na zawał :D Panika plus klaustrofobia, a w dodatku tak ciaaaasno. Wydostał nas z windy portier czy ktoś taki, a wokół zgromadziło się baaardzo duże widowisko haha. W sumie...to nie było śmieszne :P
Dzisiaj na śniadanie jadłam mango, a piszę to tylko dlatego, że nie lubię tego owocu, był dla mnie zawsze zbyt pikantny, ale to mango... miało zupełnie inny smak! Było bardzo dobre i słodkie, i tak... to było mango. Prawdziwe mango. Jutro kupię tutejsze kokosy, bo mają kilka odmian i słyszałam, że smakują całkiem inaczej, niż te sprowadzane do Polski. Dzisiaj jeszcze spróbuję melona. Póki co, nie mam żadnego zatrucia i mam nadzieję, że tak zostanie. Bałam się próbować warzyw i owoców ze straganów, ale stwierdziłam, że jak mam tu żyć przez 3 miesiące, to trzeba jeść coś zdrowego :P
Co do jedzenia, miałam okazję spróbować świeżo robionego sushi, przez hinduskiego kucharza i było bardzo dobre, ale różni się od prawdziwego sushi.
Postaram się robić więcej ciekawych zdjęć i relacji na snapchacie,
zapraszam:
snap.: rozaliaaaaa
Póki co nie miałam okazji robić zdjęć, także robiłam tylko z auta, w drodze na castingi.
OGROMNY KONTRAST. Bieda i bogactwo. Dwa różne światy. A wczoraj miałam okazję tego doświadczyć, jestem w ogromnym szoku.
Hindusi są bardzo mili, na każdym kroku spotykam uśmiechniętych ludzi. Nie ważne, że śpią na ulicy, swoje potrzeby załatwiają na chodniku i w niektórych dzielnicach można się udusić, bo unosi się taki przykry zapach... okej, może jestem tu jeszcze za krótko, żeby stwierdzić, że są najmilszym narodem, ale już w samolocie i na lotnisku w Delhi doświadczyłam ich dobroci. Na rejsie z Turcji do Indii poznałam hindusa, który pomógł mi odnaleźć się po wylądowaniu, pokazał co robić i gdzie udać się z wizą. Lotnisko było tak ogromne, że w życiu nie wiedziałabym co ze sobą tam zrobić, gdzie się podziać i jak z niego wyjść :D
Póki co dwa dni pod rząd miałam tylko castingi i zero czasu dla siebie. Dzisiaj jest tutaj święto, więc nie ma castingów i mogę odpocząć.
Wczoraj, w drodze na jeden z nich utknęłyśmy w windzie, 1x1, w 7 osób... Gdyby nie w miarę szybka pomoc, myślę, że zeszłabym tam na zawał :D Panika plus klaustrofobia, a w dodatku tak ciaaaasno. Wydostał nas z windy portier czy ktoś taki, a wokół zgromadziło się baaardzo duże widowisko haha. W sumie...to nie było śmieszne :P
Dzisiaj na śniadanie jadłam mango, a piszę to tylko dlatego, że nie lubię tego owocu, był dla mnie zawsze zbyt pikantny, ale to mango... miało zupełnie inny smak! Było bardzo dobre i słodkie, i tak... to było mango. Prawdziwe mango. Jutro kupię tutejsze kokosy, bo mają kilka odmian i słyszałam, że smakują całkiem inaczej, niż te sprowadzane do Polski. Dzisiaj jeszcze spróbuję melona. Póki co, nie mam żadnego zatrucia i mam nadzieję, że tak zostanie. Bałam się próbować warzyw i owoców ze straganów, ale stwierdziłam, że jak mam tu żyć przez 3 miesiące, to trzeba jeść coś zdrowego :P
Co do jedzenia, miałam okazję spróbować świeżo robionego sushi, przez hinduskiego kucharza i było bardzo dobre, ale różni się od prawdziwego sushi.
Postaram się robić więcej ciekawych zdjęć i relacji na snapchacie,
zapraszam:
snap.: rozaliaaaaa
Póki co nie miałam okazji robić zdjęć, także robiłam tylko z auta, w drodze na castingi.
![]() | |
230942042 pasów w jedną stronę na ,,drodze szybkiego ruchu,, |
Pierwsza? ;D
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie <3 Super zmiana bloga ;)) Świetny pomysł i dobrze, że nie udusiłaś się w tej windzie, bo czyje ja snapy bym zachwalała? ;D
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrowionka ❤️
Czekam na więcej zdjęć i opowieści. Faktycznie kontrast jest tam bardzo widoczny. Coś jak w Rosji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com