wtorek, 30 sierpnia 2016

first job

Pierwsze prace w Indiach mam już za sobą, mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej, bo w końcu po to tu jestem :)
Czas wrócić do diety, bo przez ostatnie dni castingów jadłam same gówna, chipsy, słodycze itd. bo nie było czasu na normalne jedzenie. Od dzisiaj się pilnuję!
Przeżyłam swoje pierwsze jedzenie na ulicy - grillowana kukurydza na... węglu, skropiona cytryną, która była taka siwa od popiołu i brudna, że dopóki nie poczułam smaku, nie wiedziałam co Pan wciera w tą kukurydzę...
Ale było takie dobre i nie miałam żadnego zatrucia, póki co. Jestem już ponad tydzień więc mam nadzieję, że organizm się przystosował i tak już zostanie.


TE BRUDNE ZIEMNIAKI TO WŁAŚNIE CYTRYNKI.






Jadłam też pierwszy raz w jakiejś knajpce, nie wiedziałam nawet co zamawiam poza tym, że powinien być to ryż w jakimiś warzywami i nie pikantny...



Porcja była jak dla konia :D i oczywiście było pikantne. Ale bardzo dobre i tanie. Bardziej się opłaca jeść w knajpach niż robić coś samemu - wychodzi taniej, niż kupowanie codziennie składników na obiad. Za ten ryż zapłaciłam około 10 zł, Za kukurydzę... niecałą złotówkę :D



Pierwsze zdjęcia w Indyjskim stylu - panna młoda. Dziewczyny, cieszcie się, że do ślubu możecie iść w białej zwiewnej sukni. Ta była cięższa od niejednej Panny Młodej :D






Pomijając multum niewygodnych dodatków i bardzo ciężkich kolczyków, po których uszy bolą mnie do teraz :D




Praca dla katalogu internetowego indyjskich sukni :













Hindusi prawie codziennie coś świętują i ulice wtedy są przystrojone w kolorowe lampki, lampiony itd. 

A tu nasz nowy nabytek, bardzo tania shisha :D






i jakiś super popularny rum w Indiach. Nie lubię rumu ale jest całkiem dobry.
Tylko butelka przerażająca


iiii moja miłość


soczek z liczi, niby healthy i fit i 0 kcal, jak bardzo dużo rzeczy tutaj haha. Nawet na chipsach piszą ,,Fit, healthy,,
Chyba dlatego ludzie tu są tak chudzi :D 





Malusia wiewiórka, która spadła z drzewa.




Dzisiaj znowu dzień castingów, a póki co mamy deszcz.
Mimo, że jeszcze trwa pora deszczowa, która już się powoli kończy, pada bardzo rzadko, ale jak już zacznie to spada tyyyyle wody! Na szczęście trwa to zazwyczaj tylko godzinę, max dwie.
Mimo tego jest baaardzo gorąco. 

Na koniec piosenka, która mnie tu bardzo pozytywnie nastawia i leci codziennie w moich głośnikach:
https://www.youtube.com/watch?v=PAN52wMPSyI



Miłego dnia!

czwartek, 25 sierpnia 2016

Incredible India

Indie zaskakują mnie z dnia na dzień coraz bardziej.
OGROMNY KONTRAST. Bieda i bogactwo. Dwa różne światy. A wczoraj miałam okazję tego doświadczyć, jestem w ogromnym szoku.
Hindusi są bardzo mili, na każdym kroku spotykam uśmiechniętych ludzi. Nie ważne, że śpią na ulicy, swoje potrzeby załatwiają na chodniku i w niektórych dzielnicach można się udusić, bo unosi się taki przykry zapach... okej, może jestem tu jeszcze za krótko, żeby stwierdzić, że są najmilszym narodem, ale już w samolocie i na lotnisku w Delhi doświadczyłam ich dobroci. Na rejsie z Turcji do Indii poznałam hindusa, który pomógł mi odnaleźć się po wylądowaniu, pokazał co robić i gdzie udać się z wizą. Lotnisko było tak ogromne, że w życiu nie wiedziałabym co ze sobą tam zrobić, gdzie się podziać i jak z niego wyjść :D

Póki co dwa dni pod rząd miałam tylko castingi i zero czasu dla siebie. Dzisiaj jest tutaj święto, więc nie ma castingów i mogę odpocząć.
Wczoraj, w drodze na jeden z nich utknęłyśmy w windzie, 1x1, w 7 osób... Gdyby nie w miarę szybka pomoc, myślę, że zeszłabym tam na zawał :D Panika plus klaustrofobia, a w dodatku tak ciaaaasno. Wydostał nas z windy portier czy ktoś taki, a wokół zgromadziło się baaardzo duże widowisko haha. W sumie...to nie było śmieszne :P

Dzisiaj na śniadanie jadłam mango, a piszę to tylko dlatego, że nie lubię tego owocu, był dla mnie zawsze zbyt pikantny, ale to mango... miało zupełnie inny smak! Było bardzo dobre i słodkie, i tak... to było mango. Prawdziwe mango. Jutro kupię tutejsze kokosy, bo mają kilka odmian i słyszałam, że smakują całkiem inaczej, niż te sprowadzane do Polski. Dzisiaj jeszcze spróbuję melona. Póki co, nie mam żadnego zatrucia i mam nadzieję, że tak zostanie. Bałam się próbować warzyw i owoców ze straganów, ale stwierdziłam, że jak mam tu żyć przez 3 miesiące, to trzeba jeść coś zdrowego :P
Co do jedzenia, miałam okazję spróbować świeżo robionego sushi, przez hinduskiego kucharza i było bardzo dobre, ale różni się od prawdziwego sushi.

Postaram się robić więcej ciekawych zdjęć i relacji na snapchacie,
zapraszam:
snap.: rozaliaaaaa



Póki co nie miałam okazji robić zdjęć, także robiłam tylko z auta, w drodze na castingi.








230942042 pasów w jedną stronę na ,,drodze szybkiego ruchu,, 













poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Indie...?

Po kilkunastu godzinach lotu, w końcu wylądowałam na lotnisku w Delhi!
Podróż minęła spokojnie, zwłaszcza lot z Turcji do Delhi, samolot był taki wielki, że nie było czuć żadnych turbulencji. Prawie się na niego spóźniłam, bo lot z Polski był opóźniony o około godzinę.
Na pokładzie serwowali kolację po indyjsku, czyli jak już zdążyłam zauważyć - bardzo pikantnie :o
Z lotniska odebrał mnie agencyjny kierowca i zawiózł do mieszkania. Niestety tu już zaczynał się nowy dzień, także szybko się wykąpałam i położyłam na jakieś 3 godziny.
Odwiedziłam już moją agencję, dowiedziałam się jak będzie wyglądał mój pobyt tu i wróciłam do apartamentu. Jestem tak zmęczona, że nie jestem w stanie więcej napisać bo nawet nie wiem co piszę, ale na pewno będę tu często zaglądać, dla zabicia czasu :D 3 miesiące to jednak dłuuugo.


Będę tu wrzucać dużo zdjęć, także zapraszam do obserwowania jak będzie wyglądać moje życie w Indiach. Sama jestem ciekawa i jeszcze nie do końca do mnie dotarło, gdzie ja właściwie jestem :P Inny świat.

Idę spać, bo 3h snu w ciągu dwóch dni to za mało :D